| Analiza | Dzielnica Tower Hamlets, na wschodnich krańcach Londynu zamieszkana jest w znacznej części przez biedotę (jedną czwartą mieszkańców stanowią Hindusi mówiący 50 językami), ale też posiada bogate, nowoczesne centrum finansowe. Nadzór biblioteki z ramienia władz dzielnicy w porozumieniu z kierownictwem Służby ds. Permanentnego Nauczania zrealizował rewolucyjny pomysł przekształcenia bibliotek. Zlikwidowano wszystkie biblioteki w dzielnicy, a ich budynki sprzedano na wolnym rynku. Za pieniądze uzyskane ze sprzedaży budynków i wyposażenia, dotacji i loterii państwowej wykupiono tereny w centrum handlowym, gdzie wybudowano i wyposażono ośrodki mające integrować usługi społeczne, edukacyjne, kulturalne i biblioteczne. Aby nie kojarzono nowych instytucji z urzędową i wiktoriańską instytucją biblioteki nadano im nazwę "magazynów idei" ("idea stores"). Koszty działalności nowych instytucji, ze względu na ich położenie i wyposażenie są o jedną czwartą wyższe niż uprzednich bibliotek, ale też dwukrotnie zwiększył się zakres świadczonych usług. Budynki "magazynów idei" wzorowane są na nowoczesnych centrach handlowo-usługowych (przestronne sale, duże okna) i z założenia nie przypominają tradycyjnych bibliotek. Usytuowanie ma je przybliżać do ludzi. Prowadzi się szeroką reklamę, m.in. stale działa ogromna tablica świetlna informująca o realizowanych programach i publikowany jest kwartalnik {Idea Magazine: The Magazine for Libraries, Learning and Information in Tower Hamlets}. Składane ściany umożliwiają w miarę potrzeby zmianę funkcji pomieszczeń np. salę warsztatów internetowych można zmienić w miejsce do pracy indywidualnej przy stanowiskach komputerowych. Zapewniono sale wykładowe, klasy, laboratoria komputerowe. Umożliwia się uzyskanie przy wykorzystaniu Internetu "kredytów" respektowanych przez instytucje edukacyjne. Założono, że ośrodek będzie sprzyjał kształceniu i przygotowaniu zawodowemu setek ludzi. Bibliotekarze nie stracili pracy, choć często zmienił się jej charakter i zatrudniono przedstawicieli innych zawodów. Twórcy pomysłu uważają, że biblioteki powinny wrócić do swych korzeni tzn. znaleźć się tam gdzie jest najwięcej ludzi i dostosować do ich obecnych potrzeb. |