Analiza | Amerykańska ustawa o ochronie dzieci w internecie -- {Children's Internet Protection Act} (CIPA) {(zob. BABIN 2005 z. 1 poz. 60)} nakłada na biblioteki publiczne i szkoły, chcące korzystać z federalnych funduszy i rabatów na technologie sieciowe (E-Rate i/lub LSTA), obowiązek wprowadzenia polityki bezpieczeństwa dot. internetu oraz instalacji technologicznych zabezpieczeń, czyli oprogramowania filtrującego sieć www na wszystkich swoich komputerach, by uniemożliwić małoletnim dostęp do treści online, które mogą być potencjalnie szkodliwe. Szkoły dostosowały się do jej przepisów w 2000 r, biblioteki publiczne -- w 2003, po odrzuceniu przez Sąd Najwyższy pozwu ALA, w którym stowarzyszenie domagało się uznania niezgodności tej ustawy z konstytucją. W art. przedstawiono podstawy prawne i historię wprowadzenia CIPA oraz obecny stan dostępu do internetu i poziomy filtrowania sieci w wymienionych 2 typach placówek publicznych. Przedyskutowano również ekonomiczne, społeczne i edukacyjne konsekwencje tej ustawy dla szkół i bibliotek oraz możliwe powody dużych różnic dot. zakresu jej implementacji w tych instytucjach. Do zaleceń ustawy dostosowało się niemal 100% szkół i jedynie nieco ponad połowa bibliotek. Już ponad 1/3 tych ostatnich (31,6% w 2008 r.) celowo zrezygnowała z funduszy E-Rate/LSTA, by uniknąć konieczności instalowania filtrów, stojąc na stanowisku, że ograniczają one prawa użytkowników do informacji i są niezgodne z etyką bibliotekarską. Obecny stan tej technologii jest nadal na tyle niedoskonały, że oprogramowanie nie rozróżnia często informacji „bezpiecznych" i pożytecznych od „podejrzanych" (notowano przypadki blokowania przez filtry dostępu do Deklaracji Niepodległości czy konstytucji), może też odcinać dostęp zarówno do tekstu jak i obrazów, niektórych całych stron, a nawet wszystkich stron określonych dostawców. Niemal powszechna akceptacja CIPA w szkołach związana jest po pierwsze z naciskami społecznymi jakim podlegają te placówki i lobbingiem rodziców chcących mieć gwarancję, że ich dzieci korzystają z bezpiecznego internetu; po drugie -- z czynnikami ekonomicznymi: pozyskanie funduszy federalnych dla instytucji, które (w przeciwieństwie do bibliotek gdzie średnia liczba komputerów wynosi 11), muszą zapewnić własne stanowiska komputerowe i dostęp do sieci nawet kilkuset uczniom, jest często dla nich kwestią przetrwania; po trzecie -- z tym, że szkoły kontrolowane są przez lokalne agencje edukacyjne, dla których priorytetem jest kwestia ochrony dzieci, a nie ocena skutków cenzurowania zawartości sieci www. Bunt bibliotek wobec CIPA wiązał i wiąże się przede wszystkim z tym, że ustawa ta traktuje małoletnich jak i pełnoletnich użytkowników internetu tak, jakby byli na podobnym poziomie rozwoju i wymagali podobnego poziomu ochrony, nie bierze również pod uwagę, że dużej części placówek nie stać na zakup potrzebnych materiałów drukowanych, internet jest więc dla nich kopalnią bezpłatnych i wartościowych informacji. Twórcy ustawy wyszli z założenia, że wiedzą lepiej od obywateli, do jakiego typu danych ci ostatni powinni mieć dostęp, nie uwzględnili również, że o ile stosowanie filtrów wobec młodszych dzieci jest rozwiązaniem korzystnym, tak w przypadku starszych, jak i osób dorosłych może mieć bardzo negatywny efekt. Dla 11 mln mieszkańców St. Zjednoczonych biblioteki są jedynym miejscem, w którym mogą korzystać z informacji online, a dla 75% amerykańskich społeczności placówki te są jedynym punktem dostępu do bezpłatnego internetu. Zdaniem autorów potrzebne są więc dalsze badania, które pozwoliłyby ocenić wpływ stosowania CIPA na zachowania informacyjne użytkowników bibliotek i młodzieży szkolnej oraz zmianę ról bibliotek i szkół i sposobu, w jaki są zarządzane. Zgromadzenie i upublicznienie takich danych pozwoliłoby być może, przy podejmowaniu kolejnych inicjatyw legislacyjnych dot. udostępniania internetu w miejscach publicznych, uniknąć błędów popełnionych przez twórców CIPA i uwzględnić w większym stopniu potencjalne społeczne koszty wprowadzania podobnych regulacji prawnych. |